Uwaga! Zaszły zmiany w obchodach 170-lecia polskiej obecnosci w N.P.W.
SPOŁECZNY KOMITET ORGANIZACYJNY
OBCHODÓW 170 – LECIA
OSADNICTWA POLSKIEGO W AUSTRALII – NOWEJ POŁUDNIOWEJ WALII
Przewodniczący – Janusz Nawrocki
Pragniemy poinformować, iż planowane przez nasz komitet uroczyste obchody 170 lecia osadnictwa polskiego w Australii – Nowej Południowej Walii, a w szczególności ich kulminacja organizacyjna, społeczna i kulturalna zostają przesunięte na rok 2010.
Staje się tak z kilku powodów. Perspektywa roku 2010 daje nam, organizatorom i wszystkim rodakom, którym leży na sercu krzewienie polskiej kultury i wartości, możliwość opracowania i zrealizowania wzbogaconego, wieloaspektowego programu obchodów, obejmującego wysokiej rangi wydarzenia artystyczne, kulturalne, społeczne ale także promującego naszą Ojczyznę w nowoczesny i nowatorski sposób (badania naukowe dotyczące przeszłości emigracji, happeningi, wystawy sztuki nowoczesnej, performance aktorski związany z pierwszymi emigrantami etc. etc.).
Rok 2010 daje też realną gwarancję zlokalizowania głównych wydarzeń obchodów w najbardziej symbolicznych dla Australii miejscach, takich jak Sydney Opera House, oraz zaproszenia luminarzy polskiej kultury, takich jak utalentowany pianista Rafał Blechacz, dzięki czemu impreza promująca polskość odbije się szerokim echem wśród opiniotwórczych kręgów i całego społeczeństwa Australii.
Rok 2010, tak jak rok 2008 pozostaje bezpośrednio związany symbolicznie z najważniejszymi wydarzeniami dla narodzin Polonii w Nowej Południowej Walii. Pierwszym non–convict osadnikiem był książę Alojzy Drucki–Lubecki, który na pokładzie statku „Eden” przybył do Sydney 17 października 1838 roku. W roku 1838 przybyło też z Wielkiej Brytanii do Sydney kilku skazańców (convicts) polskiego pochodzenia, ale dokładniejszych informacji o nich nie można znaleźć. Natomiast w styczniu 1840 roku sprowadzili się do Australii przedstawicieli rodu zapisanego złotymi zgłoskami w kronikach polskiego patriotyzmu, bracia Lucjan i Ferdynand Plater z rodziną. Polskie rodziny podjęły na antypodach szlachetną misję oświatową – 1 października tego samego 1840 roku ks. Lubecki otworzył pierwszą szkołę.
Niestety, zaistniał także drugi powód, zmuszający nas do przesunięcia daty głównych obchodów. Jest nim kontrowersyjne stanowisko Rady Naczelnej Polonii Australijskiej oraz Federacji Organizacji Polskich w Nowej Południowej Walii, na czele z panem Jerzym Krajewskim, który to wpierw obstrukcyjnie i ex cathedra skrytykował naszą inicjatywę, by później wystąpić z pomysłem organizowania Roku Emigranta Polskiego w tym samym terminie, w którym my planowaliśmy kulminację obchodów osadnictwa a więc w ostatnim kwartale 2008 roku.
Komitet obchodów podjął zatem decyzję o przesunięciu głównych uroczystości na 2010 rok, kierując się ogólnopojętym interesem Polonii, której niemerytoryczne spory, wzajemne skłócenie i próba licytowania się „organizacyjnego” na pewno dobrze nie przysłużyłyby się wizerunkowi Polonii, Polski i Polaków. Nie chcemy aby w organizacji konkurencyjnych w stosunku do siebie imprez, miast najcenniejszych polskich wartości narodowych przejawiły się te cechy, których każdy naród powinien się wstydzić.
Nasz komitet nie chce tworzyć ani podtrzymywać złej atmosfery wśród Polonii, nie chce jej dzielić lecz łączyć, nie chce promować samego siebie poprzez promowanie osób na wyeksponowanych polonijnych stanowiskach, lecz promować i propagować nasz kraj ojczysty. Dlatego uważamy za niezasadne szczegółowe rozwijanie zasygnalizowanego tutaj drugiego powodu przełożenia organizacji jubileuszu. Więcej informacji na ten temat znajduje się w australijskich mediach, w szczególności na stronach internetowych informujących o wydarzeniach polonijnych w Australii
m.in. http://www.pulspolonii.com/
http://www.celejewskapolonia.blogspot.com/
http://www.celejewskaogloszenia.blogspot.com/
http://www.pl2000fm.blogspot.com/
Pomimo przesunięcia daty głównych obchodów na rok 2010, pod koniec roku 2008 uczcimy przybycie pierwszych polskich emigrantów organizując spotkanie i uczestnicząc we Mszy Św. wspólnie z potomkami polskich pionierów pionierów Australii.
Trzy lata, które dzielą nas obecnie od 2010 roku poświęcimy na poszerzenie i wzbogacenie istniejącego już projektu. Chcemy skupić się nie tylko na organizacji zamierzonych imprez społeczno – kulturalnych, ale także poświęcić się, z konieczności rozciągniętym w czasie, staraniom o zachowanie i kultywowanie polskości – m.in. poprzez badania historyczno – naukowe, rozpoznanie, zabezpieczenie i renowację polskich dokumentów, ikonografii, architektury, nekropolii.
Pragniemy zapewnić australijską Polonię, władze Rzeczpospolitej Polskiej oraz przedstawicieli organizacji społecznych, których celem jest współpraca i pomoc rozsianej po świecie Polonii, z którymi nawiązaliśmy, już utrzymujemy i pragniemy utrzymać owocny kontakt. Dołożymy wszelkich starań by obchody rocznicowe osiedlenia się Polaków na ziemi australijskiej, których kulminację przewidujemy obecnie na rok 2010 były kompleksowo i profesjonalnie przygotowane, stając się wysokiej rangi wydarzeniem społecznym i kulturalnych promującym Naszą Ukochaną Ojczyznę.
Z poważaniem,
Janusz Nawrocki
_________________________________________________________________________
Od redakcji:
Dotyczy poniżej zamieszczonego listu protestacyjnego Australijsko Polskiego Towarzystwa Historycznego.
Komentarze autorstwa W.Wnuka UWŁACZAJĄ CAŁEJ AUSTRALIJSKIEJ POLONII, ALE PRZEDE WSZYSTKIM UWŁACZAJĄ RADZIE NACZELNEJ! której członkiem zarządu(!) jest w.w. Włodzimierz Wnuk.
Mamy nadzieję, że Rada Naczelna podejmie odpowiednie środki, żeby do podobnych, chorych wystąpień jej przedstawiciela(?) więcej nie doszło - przynoszą one Radzie Naczelnej ujmę, której NIGDY nie da się zmyć.
Podobni ludzie NIE MOGĄ REPREZENTOWAĆ POLONII AUSTRALIJSKIEJ, ponieważ stajemy się pośmiewiskiem Polonii całego świata.
Tego typu wystąpienia nie tylko PSUJĄ OPINIĘ RADZIE NACZELNEJ (ponieważ je toleruje), ale też narażają RN na ewentualne koszty w sprawach sądowych o znieważanie i potwarze, które zapewne bedą wytaczane przeciw W.Wnukowi i ...Radzie Naczelnej - w imieniu której on występuje! - i na którego (tego typu) działalność R.N. SIĘ ZGADZA.
Czy na takie cele mają być marnowane SPOŁECZNE PIENIĄDZE? A także pieniądze polskiego podatnika?
Rada Naczelna MA OBOWIĄZEK ZNAĆ działalność medialną swoich członków i ma obowiązek natychmiastowego reagowania na podobne uwłaczanie ludzkiej godności - jeśli takich wystąpień nie karze, to znaczy, że je popiera - i wtedy NIE MA PRAWA NAZYWAĆ SIĘ RADĄ NACZELNĄ POLONII AUSTRALIJSKIEJ - ponieważ Polonia australijska może jedynie wstydzić się, że ktoś taki zajmuje jakiekolwiek stanowisko społeczne
i gorzej - jest jej samozwańczym! "przedstawicielem".
Ps. Brak reakcji ze strony R.N. może być dowodem, że jest ona organizacją ... marionetkową i nie ma nic wspólnego z Polonią australijską...
__________________________________________________
AUSTRALIAN - POLISH HISTORICAL SOCIETY INC.
Australijsko Polskie Towarzystwo Historyczne
email: info@polishhistoricalsociety.org.au
website: http://www.polishhistoricalsociety.org.au/
Melbourne, 22.09.2007
Protest
Zarząd Australijsko-Polskiego Towarzystwa Historycznego w Melbourne zwraca się z uprzejmą prośbą o zapoznanie się z treścią wypowiedzi członka australijskiej Delegacji na odbywający się obecnie w Warszawie III Zjazd Polonii i Polaków z Zagranicy, Włodzimierza Wnuka, zamieszczoną na stronie internetowej Wirtualna Polonia
www.wirtualnapolonia.com/australia/teksty.asp?TekstID=11626
Oto linki do dwoch komentarzy autorstwa W.Wnuka:
http://www.wirtualnapolonia.com/australia/opinie.asp?opinia=103139
http://www.wirtualnapolonia.com/australia/opinie.asp?opinia=103250
zamieszczonych pod reportażem na święto 3 Maja. Komentarz autorstwa w.w. nosi tytuł: “Chojecki o lustracji. cz.1 i cz.2”
Włodzimierz Wnuk sprawuje w Australii funkcję członka Zarządu Rady Naczelnej Polskich Organizacji w Australii i Nowej Zelandii.
We wspomnianej wyżej wypowiedzi w sposób uwłaczający wszelkim zasadom etyki, poszanowania człowieka i jakimkolwiek wartościom humanitarnym znieważa swoją wypowiedzią członka naszego Stowarzyszenia (APTH) p.mgr.Elżbietę Szczepańską. Podobnie zresztą w przeszłości wielokrotnie znieważał działaczy NSZZ Solidarność, więźniów politycznych i osoby prześladowane w PRL.
Ostatnie wystąpienie Włodzimierza Wnuka nie tylko uwłacza godności Elżbiety Szczepańskiej jako zasłużonej działaczki społecznej w Australii, więzionej i internowanej w Polsce, lecz również jako kobiety.
Jesteśmy głęboko oburzeni wypowiedziami Włodzimierza Wnuka, a przede wszystkim wstydzimy się, iż taka osoba reprezentuje australijską Polonię na tak ważne wydarzenie jakim jest Zjazd Polonii.
Zdecydowanie protestujemy przeciwko takim wystąpieniom, prosząc jednocześnie o podjęcie działań w celu zapobieżenia im w przyszłości.
Z wyrazami szacunku,
Monika Wiench
Sekretarz
Australijsko-Polskie Towarzystwo Historyczne
P.S. Poniżej przedstawiamy krótki życiorys p. Elżbiety Szczepańskiej:
Wykaz prześladowań politycznych w PRL:
- zatrzymana przez SB dnia 13 grudnia 1981 w więzieniu Radocha w Sosnowcu
- internowana w obozie w Darłówku
- w 1983 r. dyscyplinarnie zwolniona z pracy (nauczyciel akademicki) “nie daje rękojmi wychowania młodzieży w duchu socjalizmu”, “prowadzenie nielegalnej działalności godzącej w bezpieczeństwo państwa polskiego i jego sojusze”
- 1980-1989 obiekt operacyjnych działan Służby Bezpieczeństwa, 17 razy zatrzymana przez SB z kilkumiesięcznym dzieckiem.
- zaświadczenie lustracyjne IPN 964/05BUKa-III-5538-598 , WP5114
- status osoby pokrzywdzonej BUKa-5532-2345/105 WP5114, 31.07.2006
Praca społeczna: 1988-2005
- Dyrektor Biura Opieki przy Federacji Polskich Organizacji w Wiktorii
- Zastępca Koordynatora polskiego radia 3ZZZ
- Dziennikarz Tygodnika Polskiego i Tygodnika “Aspekt”
- Członek Prezydium Federacji Polskich Organizacji w Wiktorii (Melbourne)
- Delegat na roczne zjazdy Rady Naczelnej Polskich Organizacji w Australii
- Współzałożyciel i Członek Prezydium Wiktoriańskiego Stowarzyszenia Solidarność w Melbourne
- Główny organizator wystawy z okazji 25 rocznicy powstania NSZZ Solidarność w Parlamencie w Melbourne
- Aktywny członek Amnesty International
- Prezes Australijsko-Polskiego Towarzystwa Historycznego w Melbourne
- Współzałożyciel i rzecznik prasowy Australijskiej Grupy Lustracyjnej
- Przedstawiciel Stowarzyszenia Internowani pl. w Australii
Osiągnięcia sportowe:
- ponad 100 złotych i srebrnych medali zdobytych w lekkiej atletyce na World Masters Games, Public Sector Master Games, and World Veterans Athletics.
Stanowisko zawodowe:
- Psycholog (od ponad 20 lat). Uzyskała tytuł magistra psychologii na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach.
_________________________________________________________ (Kliknij na plakacie raz lewą myszą i plakat się powiększy.)
_________________________________________________________
Spotkanie z Mirosławem Chojeckim - refleksje (Elżbieta Szczepańska)
Od ponad dwóch lat w środowisku australijskiej Polonii trwa wojna o ujawnienie prawdy na temat jej przeszłości i prawo do reprezentowania Polaków mieszkających w Australii przez osoby o nieskazitelnej przeszłości politycznej.
W kurzu medialnego chaosu i niedoinformowania niezwykle trudno jest się zorientować postronnemu obserwatorowi o co w tym zamęcie chodzi. Niewiele osób potrafi zwięźle i rozsądnie odpowiedzieć na pytania: dlaczego australijska Polonia jest tak podzielona, kto z kim walczy, kogo atakuje i o co się przeciwnicy w tym sporze wzajemnie oskarżają.
Niestety,jakakolwiek konstruktywna dyskusja i próba udzielenia odpowiedzi na te pytania nie jest możliwa z powodu braku niezależnych i powszechnie dostępnych polonijnych środków masowego przekazu. Szczególnie niepokojąca jest sytuacja mediów w Wiktorii.
Zarówno gazeta „Tygodnik Polski”, jak radio 3 ZZZ są tubami propagandowymi Federacji Polskich Organizacji w Wiktorii, a polski program w radiu SBS jest przejęty przez wielbicieli pomagdalenkowej transformacji.
We wszystkich polonijnych mediach panuje rygor wiernopoddańczego bałwochwalstwa wobec miłościwie panujących prezesów i szefów, oraz zakaz jakiejkolwiek krytyki polonijnych autorytetów. Niedopuszczalne jest głoszenie poglądów odmiennych od tych jedynie słusznych.
Z przykrością należy odnotować fakt, że w przeciwieństwie do Polski gdzie cenzurę zniesiono w 1990 roku, w polonijnych mediach w Australii cenzura kwitnie na codzień i od święta, i jedynie osoby wyjątkowo naiwne mogą twierdzić, że mamy tutaj wolną polonijną prasę czy radio.
Przełamanie blokady informacyjnej stało się koniecznością, dlatego cieszy fakt, iż powstały nowe internetowe strony, takie jak www.replika.com czy www.kworum.com.pl. Nie są one jednak dostępne dla pokolenia tych Polaków, którzy nie mogą lub wciąż nie potrafią korzystać z internetu.
Walka w tej wojnie jest więc nierówna i przypomina swoim przebiegiem polskie partiotyczne zrywy, w których walczący w imię idei byli zwykle mniej liczni i słabo uzbrojeni.
W polonijnej wojnie przeciwników lustracji z jej zwolennikami chodzi jednak o coś wiecej niż tylko o ujawnienie kanalii, które za pieniądze donosiły na działaczy niepodlegościowej Polonii. Po dwóch stronach barykady stanęli naprzeciw siebie z jednej strony ci, którzy dotąd pełnili, lub próbują pełnić w australijskiej Polonii rolę autorytetów moralnych i politycznych, po drugiej zaś grupka działaczy Solidarności, więźniów politycznych i osób represjonowanych przez komunistyczny reżim w PRL, bez wpływów i koneksji.
Na czele tej armi antylustratorów stał jeszcze do niedawna pezetpeerowski aparatczyk, zawsze potulnie wykonujący rozkazy „wadzy” i zdalnie sterowany przez dyplomatów płynnie mówiących po rosyjsku.
Powszechnie wiadomo, że od 1944 roku środowiska Polonii na całym świecie były przedmiotem intensywnych działań operacyjno-rozpoznawczych MSW, MSZ i WSW, a według informacji przekazanych przedstawicielom Australijskiej Grupy Lustracyjnej przez marszałka Senatu Bogdana Borusewicza można przypuszczać, że około 100 000 osób było „oddelegowanych” przez służby specjalne do wykonywania zadań poza granicami Polski.
Trudno jest logicznie wyjaśnić lustracyjną alergię, na którą zapadli niektórzy prezesi i członkowie Prezydium Rady Naczelnej, organizacji o chlubnej antykomunistycznej tradycji, brzydzącej się kolaboracją z peerelowskim rządem i bezwzględnie napiętnującej wszelkie formy współpracy ze specjalnymi służbami komunistycznego reżimu.
Wprawdzie ta prokomunistyczna i antylustracyjna metamorfoza nastąpiła jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki podczas kadencji prezesa z pezetpeerowskim rodowodem, to jednak, czy wszyscy inni zdali się zwieść dźwiękom jego „czarodziejskiego fletu”?
Tak czy inaczej po symbolach niepodległościowej Polonii nie zostało dziś nic oprócz odznaczeń suto zdobiących piersi działaczy, w tym i tych, których prezydent Kwaśniewski nagrodził w ten sposób za kolaborację z komuną.
Z powodu wściekłej antylustracyjnej propagandy mającej wyraźne cechy personalnej wendetty wobec osób zachęcających do aktywnego włączenia się w promowanie działań na rzecz lustracji, melbourneńska Polonia z zainteresowaniem oczekiwała spotkania Pana Mirosława Chojeckiego, który między innymi miał przedstawić swój punkt widzenia właśnie na temat lustracji.
Można przypuszczać, że melbourneńskim antylustratorom wypowiedź Mirosława Chojeckiego raczej nie przypadła do gustu. Tym bardziej, że M.Chojecki nie potępił lustracji, nie zdeprecjonował archiwów IPN-u, i był przeciwko przebaczaniu zdrajcom.
W związku z antylustracyjnym nastawieniem polonijnych mediów i silnym wpływem wywieranym na nie przez kręgi zainteresowane ochroną nietykalności funkcjonujących w Polonii agentów i współpracowników SB, tym, którzy nie mogli osobiście być na spotkaniu z p.M. Chojeckim w Domu Polskim w Rowille w Melbourne, polecamy zapoznanie się z treścią jego wypowiedzi zarejestrowanych przez obecnych na spotkaniu reprezentantów Australijsko PolskiegoTowarzystwa Historycznego. http://www.polishhistoricalsociety.org.au/
Cytaty z wypowiedzi Mirosława Chojeckiego:
Wolność słowa
Jest to logicznie rzecz biorąc wolność rozpowszechniania informacji. W Polsce zaczęła się ona wraz ze zniesieniem cenzury 1 lutego 1990 roku, kiedy to Sejm uchwalił ustawę o zniesieniu cenzury.
My jednak nie dorośliśmy do wolności słowa, do tej odopwiedzialności za publikowane słowo, gdyż nadal wolno jest bezkarnie mieszać z błotem każdego. Robi się to codziennie w środkach przekazu. Zarówno publicznych, które pracują dla państwa, jak prywatnych, które pracują dla biznesów, społecznych, które pracują dla Kościoła, a także elektronicznych. Szczególnie w tych ostatnich, gdzie informacje są najszybsze i których siła rażenia jest ogromna.
Moje słuszne poglądy na lustrację
Brak jej po 1989 roku wpłynął dosłownie na wszystko co dzieje się obecnie w Polsce. Nawołuje się obecnie do lustracji jedynie tzw.”płotek”, dziennikarzy, aktorów, pisarzy, ludzi mało ważnych dla życia społecznego, dla przyszłości. Milczy się zupełnie na temat lustracji biznesmenów, rzeczywistych potentatów finansowych, którzy dzięki temu, że lustracji nie ma, dorobili się wielkiej “kasy”, i którzy mają ogromne wpływy.
Co do mnie, to dostałem z IPN-u 4 tysiące stron dokumentów przygotowywanych przez SB od 1976 do 1986 roku. W 1976 roku wyrzucono mnie z pracy w Instytucie Badań Jądrowych, gdyż SB wysłało do dyrektora Instytutu anonim, że chcę wytruć część mieszkańców miasta. Prokuratura wszczęła śledztwo, prowadzono wyjaśnienia. W rozmowie z SB padła prośba, aby nasza rozmowa pozostała przy obu stronach, aby ich z nikim nie omawiać. Powiedziałem, że zgoda. I z tego właśnie zrobiono całą sprawę. (jaką - pan Chojecki nie wyjaśniał przyp. autorki)
Dalej dość lekko i humorystycznie p. Chojecki ustosunkował się do wielu treści zawartych w jego aktach, szczególnie do niektórych mniej sprawnych działań SB. Podał przykład tego jakie trudności SB-cy mieli w założeniu u niego podsłuchu.
Co myślę o TW (tajnych współpracownikach)
Tajnych współpracowników można podzielić na trzy grupy:
- ofiary złamane przez SB
- osoby wypełniające z entuzjazmem to zadanie (jednego mogę wskazać, zresztą
były żołnierz AK, niestety)
- ci, którzy donosili ze względu na pełnione funkcje np. przewodnik wycieczki
zagranicznej, czy pracownik biura kadr.
Dyskusja:(wypowiedzi nieautoryzowane)
Monika Wiench - “Podziwiam poczucie humoru pana Chojeckiego, ale go nie podzielam. Mnie, gdy czytałam w czerwcu br.własne akta w Instytucie Pamięci Narodowej, nie było wcale do śmiechu. Przeciwnie, robiło mi się niedobrze. "
(Monika Wiench posiada status osoby pokrzywdzonej - przyp.autorki)
Polemizowano też z oceną “ludzi złamanych przez SB”. Jeden z dyskutantów kategorycznie stwierdził, że „Jest to po prostu podłe i nie ma tu żadnych okoliczności łagodzących”.
Krzysztof Łańcucki - ”Lustracji używa się wówczas, gdy się chce ludzi wykończyć”
Monika Wiench - „Dla mnie, jedynym usprawiedliwieniem wydawania rodziny, przyjaciół, kolegów, może być fakt choroby psychicznej, tego, że ktoś pod wpływem ciężaru warunków więziennych, czy innych nacisków, rozchorował się psychicznie. Innego usprawiedliwienia nie ma. A ci inni, tak zwani „złamani przez SB”, są jedynie godni pogardy”
Mirosław Chojecki jest zdania, że w aktach nie ma materiałów fałszywych. Kwestia braku w dokumentacji to inna sprawa.
Monika Wiench - ”Panie Mirosławie, jaka jest w Pana ocenie wartość teczek, którymi dysponuje Instytut Pamięci Narodowej?”
Mirosław Chojecki - Są one niezwykle ważne dla Polski i Polaków, bez nich nie moglibyśmy poznać historii Polski, choć nie mogą być one oczywiście jedynym źródłem do opisania historii Polski.
Celina Słodowy - „Przyznam, że będąc jeszcze w Polsce złamałam się, nie mogłam dłużej żyć w tamtych warunkach. Podjęliśmy z rodziną decyzję o wyjeździe, ale w Australii byłam jeszcze długo zaangażowana w sprawy polskie. Zbierałam pieniądze na pomoc dla Polaków, pracowałam w Radzie Naczelnej i w społecznym radiu. Potem jednak odsunęłam się, bo jestem zniesmaczona grzebaniem w czymś, co jest dla mnie stratą czasu i energii.
W Hiszpanii na przykład ludzie ze sobą bardzo skłóceni potrafili przejść nad tym do porządku dziennego i zacząć budować. Dlaczego nie możemy brać przykładu z Hiszpanii? Były naciski na mnie, że powinnam się oczyścić, bo jestem na wiadomej liście, ale ja tego robić nie będę.”
Odpowiedź p.Chojeckiego skierowana bezpośrednio do Celiny Słodowy:
“ Proszę Pani, sprawa studiowania teczek lub nie, jest sprawą każdego indywidualną.
Mogę tylko powiedzieć, że my, jako Polacy, myśmy zbyt często wybaczali”
(koniec spotkania w Rowville-przyp.autorki)
Na zakończenie dygresja, do której zainspirowała mnie wypowiedź prezesa Łańcuckiego, który stwierdził, że lustracji używa się gdy chce się ludzi wykończyć.
Święte słowa dobrodzieju, chciałoby się krzyknąć. Przecież to nikt inny, tylko Pana zaufany, utalentowany specjalista od nurkowania swobodnego, szyfrogramów i podsłuchów podwodnych, Włodzimierz Walter Wnuk, oskarżał organizatorów obchodów 25- lecia Solidarności w wiktoriańskim Parlamencie o to, że są agentami. Zapomina się jednak, że wszyscy członkowie Zarządu Australijsko - Polskiego Towarzystwa Historycznego, których nazwiska znalazły się na Liście Wildsteina poddali się autolustracji. Z tego też powodu cały Zarząd Australijskiej Grupy Lustracyjnej uczynił to samo. Nie wiem czy do Pana wreszcie dotarło, że są to ludzie czyści, politycznie nieskaziletni, czego o ich oskarżycielach z tzw. „zorganizowanej Polonii” powiedzieć niestety nie można.
Otóż, aby lustracja nie była wykorzystywana do, jak to Pan powiedział, „wykańczania ludzi”, ludzie niewinnie oskarżeni o współpracę zostali zmuszeni do autolustracji, gdyż to ich o taką współpracę pomówili działający w Polonii rozwścieczeni antylustratorzy. Nota bebe, sam Pan był nie tylko zafascynowany odkryciami z Listy Wildsteina, ale jako pierwszy w Melbourne rozpowszechniał Pan informacje na temat osób, które udało się Panu na tej liście odnaleźć, o czym natychmiast poinformował mnie Pan osobiście.
W tym „wykańczaniu ludzi”, jak na razie Rada Naczelna jest nie do pobicia, bo są w niej ludzie torpedujący oczyszczanie Polonii ze szpiegów i donosicieli. Nie kto inny, tylko były prezes RN w swoich sprawozdaniach i wystąpieniach publicznych szkalował i lżył działaczy Solidarności, więźniów politycznych, internowanych i osoby represjonowane przez komunistyczny reżim w PRL tylko za to, że odważyły się domagać ujawnienia prawdy o swoich oprawcach. Jednocześnie odmawiał im przy tym prawa do obrony. Dziarsko w tej kampanii towarzyszył ochraniajacy go, wymieniony wcześniej nurek, awansowany z ramienia Federacji wiktoriańskiej do RN, obecny członek RN, radia 3ZZZ i Tygodnika Polskiego.
Na stronie internetowej Rady Naczelnej ośmielono się nawet, bez uprzedniego zweryfikowania, opublikować oszczercze podejrzenia pod adresem osoby, która nie tylko poddała się autolustracji, ale jako jedna z nielicznych otrzymała dostęp do archiwów IPN i jest w posiadaniu kopii dokumentów zawierających nazwiska jej prześladowców i donosicieli.
Niestety w obecnej sytuacji jedyną drogą dokonania lustracji w Polonii jest tzw. lustracja od dołu. Oznacza to, że w oparciu o art.22 ustawy o ujawnieniu dokumentów z dn.18.10. 2006 każdy uczciwy i prawy Polak powinien uznać za swój partiotyczny obowiązek złożenie wniosku o dostęp do swoich dokumentów znajdujących się w archiwach IPN, poprosić o oddtajnienie nazwisk oficerów prowadzących i tajnych współpracowników, a następnie te nazwiska opublikować.
Do tego powinni się czuć zobowiązani wszyscy polonijni działacze, którzy winni złożyć dobrowolne oświadczenia lustracyjne i zwrócić się do IPN o ich wewryfikację. Jeżeli tego nie uczynią, pozostaną osobami politycznie niewiarygodnymi i niegodnymi pełnienia swoich funkcji.
Przy okazji warto przypomnieć, że to dzięki desperackiej, pełnej determinacji walki Australijskiej Grupy Lustracyjnej, jedynej na świecie zorganizowanej grupie emigracyjnych działaczy solidarnościowych, więźniów politycznych, internowanych i osób represjonowanych przez komunistyczny reżim, która aktywnie walczyła o znowelizowanie lustracji, w nowej ustawie ułatwiono proces składania wniosków o autolustrację do IPN.
Obecnie można je złożyć bezpośrednio wysyłając z kraju zamieszkania do odpowiedniego oddziału IPN, uwierzytelniając jedynie swój podpis w obecności sędziego pokoju, a nie jak to było w poprzedniej wersji ustawy w obecności pracownika polskiej placówki dyplomatycznej.
Dlatego Panie Łańcucki, im szybciej Pan to zrobi i zachęci innych, tym lepiej dla Polonii i gorzej dla emigracyjnych komunistycznych szpiegów i kolaboranów. Zamiast pasjonować się czyjąś listą będzie mógł Pan czytać donosy i meldunki, które przez 50 lat Pana działalności składali na Pana za pieniądze Ci, których dzisiaj jeszcze nazywa Pan swoimi współpracownikami.
Elżbieta Szczepańska www.replika.com.au
13.09.2007
Sprawa do przemyślenia i dyskusji (kulturalnej!)
Można pisać na adres elatrzecia@yahoo.com
_________________________________________________________
SPOŁECZNY KOMITET ORGANIZACYJNY OBCHODÓW 170 – LECIA
OSADNICTWA POLSKIEGO W AUSTRALII
Sydney NSW – październik 2008
Przewodniczący – Janusz Nawrocki
LIST OTWARTY
Dnia 24 sierpnia 2007 roku w Konsulacie RP w Sydney odbyło się spotkanie promujące obchody 170 – lecia osadnictwa polskiego w Australii. Spotkanie zaszczycił swoją obecnością Konsul Generalny RP Pan Ryszard Sarkowicz, obecny był także wicekonsul ds. polonijnych Pan Grzegorz Jopkiewicz.
Na początku zebrania obecny był także Pan Jerzy Krajewski, Prezes Federacji Organizacji Polskich w Nowej Południowej Walii. Jego obecność była bardzo krótka, a mimo tego, niestety, bardzo kontrowersyjna. Pan Krajewski zakwestionował sens organizowania Obchodów jako taki oraz celowość organizacji wiadomej imprezy.
Przed spotkaniem w Konsulacie kilkakrotnie rozmawiałem z Panem Jerzym Krajewskim, sugerując Federacji Organizacji Polskich w Nowej Południowej Walii daleko idącą współpracę ku pomyślnej realizacji Jubileuszowych Obchodów. Spotkałem się z dezaprobatą jak również pozbawionymi większego sensu merytorycznego pytaniami, wątpliwościami, insynuacjami.
Ostatnim akcentem tej niemożliwości porozumienia było ekscentryczne zachowanie Pana Jerzego Krajewskiego, który wykazując lekceważenie dla zebranych w Konsulacie RP nagle i manifestacyjnie opuścił spotkanie.
W związku z powyższym, zarysowanym syntetycznie problemem, chciałbym podzielić się, za pośrednictwem mediów, następującymi refleksjami.
Nikt nie ma prawa do uzurpowania sobie przywileju do wyłącznego kierowania, obstrukcyjnej ingerencji czy też tępego blokowania działań społecznych w NSW, w istocie wymierzone przeciwko polskim patriotom i inicjatywom mającym na celu promowanie polskości i polskiej kultury.
Pan Jerzy Krajewski od szeregu lat zajmuje honorowe i eksponowane stanowisko przewodniczącego organizacji skupiającego organizacje polonijne nie respektując oddolnych, chwalebnych inicjatyw Polonii i emigracji polonijnej.
Ja jako emigrant – My – jako emigranci, myślę że pisząc te słowa reprezentuję przynajmniej dziesięć tysięcy Polaków, nie możemy zgodzić się z oportunistycznym i obstrukcyjnym stanowiskiem które reprezentuje Pan Jerzy Krajewski.
Takie poczynania nie były nam obce w naszej zniewolonej przez długie lata Ojczyźnie z której musieliśmy nierzadko emigrować właśnie w poszukiwaniu wolności, poszanowania społecznych ruchów, swobody w kultywowaniu i propagowaniu drogich nam wartości.
Dlatego też Pan Jerzy Krajewski nigdy nie będzie dla mnie osobiście autorytetem, prawdziwym patriotą i organizatorem, którym być powinien choćby z tytułu piastowanego urzędu, inspirującym Polonię NSW do aktywnego kontynuowania i promowania polskości.
Nie mam i nie będę miał możliwości na powyższy temat rozmawiać z Panem Jerzym Krajewskim w Internecie, prasie czy innych mediach.
Uważam że moje działania są słuszne i promowane przeze mnie obchody 170 – lecia osadnictwa polskiego w Australii, wbrew przeciwnym działaniom, wraz z oddanymi sprawie patriotami, przygotowujemy i przygotowywać będziemy.
Ja osobiście jestem daleki od nierespektowania odmiennych zdań w każdej debacie, także tej dotyczącej ważnych dla Polonii działań organizacyjnych, przecież żyjemy w wolnym kraju. Jeżeli w nasze działania, w Jubileusz, nastąpi nieuzasadniona i obstrukcyjna ingerencja – istnieją odpowiednie instytucje stojące na straży wolności, porządku i sprawiedliwości w Australii.
Z poważaniem
Janusz Nawrocki
foto z T.K.P: Tom Koprowski
__________________________________________________________
Istotne pytanie od redakcji:
Wiemy, że wstęp do obchodow 170-lecia naszej obecności w NPW udał się DOSKONALE!
Wobec czego: jeśli Polonia organizuje WSPANIAŁĄ imprezę, z której możemy być DUMNI i w którą zaangażowani są OFIARNIE PRACUJĄCY SPOŁECZNIE - WSPANIALI! - ludzie, a jakaś organizacja występuje czynnie, z pełną świadomością! podstępnie psując ich działalność (zamiast współdziałać!), to czy jest to akcja dla korzyści i DOBRA POLONII, czy też jest wymierzona PRZECIWKO Polonii???! W związku z czym - co należy sądzić o organizacji, uważającej się za POLONIJNĄ(?) jeśli działa na NIEKORZYŚĆ Polonii? I jak należy się do takiej organizacji ustosunkować?
Proszę przysyłać wypowiedzi na adres elatrzecia@yahoo.com
Najciekawsze - merytoryczne - będą zamieszczone na tej stronie.
__________________________________________________________Wywiad z Januszem NAWROCKIM:
www.pl2000fm.blogspot.com/2007_08_01_archive.html
__________________________________________________